Nasz urodzinowy czas postanowiliśmy przeżyć z żoną w Łagiewnickim Sanktuarium, które opisane jest jako miejsce wybrane przez Boga, który wraz ze śmiercią Siostry Faustyny złożył tu całe jej duchowe dziedzictwo. Jest to miejsce jej niezwykłych doświadczeń i miejsce cudów, których doświadczają pielgrzymi. Trzy dni spędzone w tym uświęconym zakątku utwierdzają nas w przekonaniu, że duch św. Faustyny i św. Jana Pawła II (którego sanktuarium Nie lękajcie się! sąsiaduje z Sanktuarium Bożego Miłosierdzia) błogosławi ludziom szukającym tu wytchnienia i spotkania z Bogiem.
W Galerii fotografie z Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i Sanktuarium Jana Pawła II.
Leszek Rudziński
Dwudniowy wyjazd na Jasną Górę. W intencji dzieci i wnucząt (dwoje w tym roku przystępuje do I Komunii Św.). Sobotnie popołudnie i wieczór spędzone na modlitwie i wchłanianiu atmosfery tego świętego miejsca. W Kaplicy Sakramentu Pokuty spowiedź i Adoracja Najświętszego Sakramentu. Msza św przed Cudownym Obrazem, w czasie której odbyła się piękna ceremonia ślubu - tylko pozazdrościć młodej parze uroczystości w takim miejscu. Próba dwustosobowego chóru z orkiestrą w Sali Papieskiej - anielski śpiew, ciarki przechodzą po plecach. Akatyst z modlitwą o pokój dla świata, Apel Jasnogórski rozpoczęty odśpiewaniem Bogrurodzicy - na żywo duże przeżycie. Nocleg w Domu Pielgrzyma - pokoje hotelowe bez telewizorów, za to z krzyżem i obrazem Pani Jasnogórskiej. Niedzielny poranek - msza św w bazylice, droga krzyżowa na wałach, spacer wokól klasztoru. Weekend inny niż wszystkie. Z dala od bieganiny, internetu, polityki - oddech dla duszy i ciała. Warto.
Ech, czas nieźle przyspieszył, zbliżały się diamentowe urodziny. Nie jestem fanem podniosłych uroczystości ale miałem świadomość, że rodzinka (dość liczna) będzie chciała/musiała (do wyboru) cmoknąć jubilata w czółko. Z tą myślą zacząłem się powoli oswajać. Cóż, będzie trzeba to przeżyć. Wyciągnę akordeon i zagram , ku ucieszesz wnuków i znudzonych gości sto lat, sto lat dla samego siebie.
Z tyłu głowy tliła się ochota na jakiś przewrotny pomysł.
W czasie wędrówki po Roztoczu zawitaliśmy do Szczebrzeszyna. Jak pisał Jan Brzechwa „W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie i Szczebrzeszyn z tego słynie”. Oprócz pomnika sławnego chrząszcza napotkaliśmy również rzeźbę wykonaną w pniu ściętej lipy, pokazującą wielokulturowe tradycje miasta. Symboliczne ukazanie wspólnych korzeni wiary, pod postaciami księdza, batiuszki i rabina.
Dobra pamięć nie jest moją domeną. Utkwiło w niej jedna kilka ważnych faktów, które dane było mi przeżyć. Jednym z nich był dzień wyboru Karola Wojtyły na papieża.